Dziś mijają dwa tygodnie od przyjazdu w Słowenii (no dobrze, chyba że policzymy noc spędzoną na lotnisku). W Lublanie jestem więc już albo dopiero 14 dni. Już - bo wiele się wydarzyło, codziennie mierzymy się z przeróżnymi problemami i przeżywamy cudowne chwile. Dopiero - bo do końca stypendium jeszcze 4 miesiące, cały semestr plus sesja. I tyle jeszcze do odkrycia w samej Lublanie! Ostatnimi czasy pogoda zniechęca nas do realizacji planu pójścia na zamek górujacy nad starym miastem. Jest jeszcze czas, nie?